Kraśnik-krajobraz po najazdach

Robert Przegaliński w swoich Opowiadaniach o mieście Kraśniku i okolicy wydanych w 1927 roku pisze na stronicy szóstej: Może byli jacy Krystynowie rządcami królewskiego zamku Kraśnika i odnosili jakie zwycięstwa tutaj nad Tatarami czyli Mongołami, którzy tędy szli w 1241 roku ku Wiśle aż pod Lignicę, o czem Paprocki i Kraiński opowiadają (…)
Jak było w rzeczywistości pewnie nigdy się nie dowiemy. Rozgromił jakiś waleczny Krystyn pod murami kraśnickiego zamku Tatarów czy nie, grunt, że spacerując w okolicach zamczyska można sobie wyobrażać różne wydarzenia, które tu miały miejsce. Najeżdżali nasze miasto Tatarzy, Kozacy i Szwedzi. Bombardowali go Niemcy. A po wojnie władza robotniczo-chłopska wyburzyła wiele elementów starej zabudowy zastępując je nowymi budowlami, które tak się komponują z otoczeniem, jak Mein Kampf Hitlera z Ewangelią.
Słowo krasny oznacza przecież piękny, tylko ten urok trzeba wydobyć. Dlatego bardzo ucieszyłem się 1 lipca, kiedy na sesji Rady Miejskiej został jednogłośnie przyjęty Lokalny Program Rewitalizacji Miasta Kraśnika na lata 2007-2015. Jest tam też mowa o remoncie głównej siedziby Biblioteki, stąd moja obecność na środowej sesji. Ale znajduje się w nim również wiele innych ciekawych propozycji i pomysłów. Oczywiście wszelkie plany mają to do siebie, że są realizowane albo nie. Cieszyłbym się gdyby przynajmniej połowa z podjętych zamierzeń została zrealizowana. Ale nie kraczę, tylko trzymam kciuki.
Jest tam m.in. mowa o planach związanych ze wzgórzem zamkowym. Oprócz remontu pobliskiego amfiteatru znalazł się również projekt pod nazwą Odsłonięcie wzgórza zamkowego w Kraśniku. Zakłada on uporządkowanie zieleni, budowę tarasu widokowego, utworzenie miejsc spacerowych oraz wykonanie iluminacji świetlnych. Dodajmy do tego rewitalizację znajdującego się w pobliżu Parku Jordanowskiego i z pewnością odsłoni się atrakcyjność tego miejsca, a pobliskie chodniki nie będą się zapełniały tylko w dni targowe i niedzielę w godzinach Mszy świętych.
Co dzieje się w pozostałe dni pisać chyba nie muszę. Spacerując po Parku ma się wrażenie, że przed kilkoma minutami Krystyn skończył gromić tam Tatarów. Zresztą często można tam spotkać znużonych wojów siedzących na ławeczkach i ucztujących po odniesionym zwycięstwie. Po wejściu na zamczysko odczuwa się nie tylko brak Szwedów, ale i budowli, które zniszczyli. Ja ilekroć tam jestem muszę wysilić wyobraźnię, żeby przenieść się w gwar zamkowych komnat i wyzwolić się z wrażenia, że oto jestem w świętym gaju, do którego wstęp mają tylko kapłani Bachusa bądź Wenery.
Najazdy Tatarów były porównywane do kilka wieków wcześniejszej pożogi wznieconej przez Hunów. Ich przywódcę Attylę nazywano „biczem bożym”. I współcześnie widać kontynuację dawnych najeźdźców i niszczycieli. Obecni barbarzyńcy niczym im nie ustępują. Aż się prosi jakiś współczesny Krystyn, który by ich przepędził.
A wracając jeszcze na koniec do planów zagospodarowania wzgórza zamkowego. Mam tylko nadzieję, że uda się uniknąć kiczowatości. Jako historyk parę zamków, czy ich resztek w życiu widziałem. I muszę przyznać, że ruiny np. w Chęcinach niosą za sobą powiew przeszłości, czego nie można powiedzieć o zamku w Trokach, pięknie odbudowanym przez Litwinów, ale będącym tylko rekonstrukcją bez duszy.
Życzę sobie i mieszkańcom Kraśnika, by tu „bliżej niż za siedmioma górami” więcej było „Krystynów” niż barbarzyńców.